Costa del Sol w czasach zarazy – dzienniki z kwarantanny w czasie epidemii koronawirusa w Hiszpanii
01/06/2020
2020-06-03 09:44Pierwszy post na Facebooku z cyklu „Costa del Sol w czasach zarazy” powstał w zasadzie na Wasze życzenie. Dostawałam od Was różnymi kanałami taką ilość wiadomości, że postanowiłam tak trochę generalnie na nie odpisać, szczególnie, że zadawaliście mi w nich jedno pytanie: "Tati, jak tam u Was jest?".
Co znajdziesz w artykule:
- 14.03.2020 - zaczęło się
- 16.03.2020 - kwarantanny dzień 2 i krok Tiny Turner
- 17.03.2020 - próbujemy się dostosować do obostrzeń
- 19.03.2020 - kwarantanny dzień 5
- 21.03.2020 - kryzys wyzwala w ludziach dobro
- 24.03.2020 - mega wydarzenie - zakupy spożywcze
- 29.03.2020 - 2 tygodnie "estado de alarma"
- 1.04.2020 - prima aprillis
- 5.04.2020 - odkrywam Netflix
- 13.04.2020 - COVID w defensywie!
- 19.04.2020 - kwaratanny dzień 36
- 24.04.2020 - Marbella otwiera plaże i promenadę!
- 1.05.2020 - "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach"
- 09.05.2020 - Panie i panowie politycy, basta, już naprawdę wystarczy!
- 15.05.2020 - wreszcie dobre informacje
- 24.05.2020 - małe rzeczy cieszą teraz dużo bardziej niż przed całym tym cyrkiem
- 01.06.2020 - wchodzimy w fazę 2
Znajdziecie tu pełen zapis dzienników z czasów, gdy koronawirus w Hiszpanii rozgościł się na dobre. Nic nie usuwałam (poza zbędnymi emotkami i multimediami), nic nie zmieniałam. Ze wszystkich wpisów, które publikowałam na naszym Facebook'u powstał poniższy. Dla mnie zebranie tego w jeden zbiorczy wpis to była podróż. Podróż przez cały ten trudny czas i przez emocje, które we mnie budził.
Zapraszamy do obserwowania nas na Facebook'u - https://www.facebook.com/dreampropertymarbella/ :)
14.03.2020 - zaczęło się
Do przedwczoraj na pytanie: "Tati, jak tam u Was jest?", odpowiadałam: życie toczy się w miarę normalnym trybem. Pracują firmy, centra handlowe są otwarte, dzieci chodzą do szkoły, restauracje są pełne, a pogoda przepiękna (moi skandynawscy sąsiedzi otworzyli już nawet sezon basenowy).
Wczoraj okazało się, że od poniedziałku zamknięte będą wszystkie szkoły, przedszkola, żłobki, uniwersytety etc. Poszła też fama, że rząd planuje odizolować Madryt, w którym kumulowało się 70% wszystkich stwierdzonych przypadków CoVid2019. Spowodowało to exodus mieszkańców Madrytu na wybrzeża, a przy wyjazdach na autostrady w kierunku Andaluzji i Murcji tworzyły się wielokilometrowe korki. To oczywiste, że ten ruch fatalnie wpłynie na sytuację epidemiologiczną wybrzeży. Dzisiaj rano mieliśmy w Andaluzji 212 przypadków wirusa, obawiam się, że dzięki kompletnemu brakowi wyobraźni wyjeżdżających ze stolicy, ta liczba jutro może się podwoić.
W Hiszpanii mamy w tej chwili 6.313 potwierdzonych przypadków zakażeń CV (za: worldometers.info). Prezydent i Rada Ministrów podjęli wczoraj decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na terenie całego kraju (estado de alarma). Dziś w nocy zamknięte zostaną granice, a od poniedziałku cały kraj obejmie kwarantanna. #quedateencasa (zostań w domu) to hashtag pojawiający się we wszystkich hiszpańskojęzycznych mediach społecznościowych. Lekarze nawołują do odpowiedzialnych zachowań. Kierują swoje apele szczególnie do młodych ludzi, bo okazuje się, że wielu studentów zamierza potraktować te 2 nachodzące tygodnie jak dodatkowe wakacje. Niespecjalnie im się to uda, bo zamknięte będą również bary, restauracje, a nawet plaże.
Trwa w tej chwili wystąpienie Prezydenta, z którego wynika, że od poniedziałku będziemy mogli wychodzić wyłącznie do sklepu po zakupy spożywcze i pierwszej potrzeby, do pracy - jeśli firma nie jest w stanie zorganizować pracy zdalnej oraz do lekarza. Osoby łamiące zasady mogą zostać ukarane grzywną. Stan wyjątkowy to również dużo szersze uprawnienia dla rządu w kontekście interwencji w działanie firm i zdobywanie środków na walkę z epidemią.
W ciekawych czasach przyszło nam żyć... Póki co siedzimy z Maxem w domu, czytamy i piszemy do Was, a wychodzimy tylko na krótkie spacery, bo moje psisko mimo swoich prawie 11 lat nadal nie nauczyło się załatwiać do sedesu.
16.03.2020 - kwarantanny dzień 2 i krok Tiny Turner
Obiecałam Wam regularne sprawozdania z mojego hiszpańskiego "aresztu domowego" i oto jest: kwarantanny dzień 2.
Nie bez powodu zaznaczyłam, że to sprawozdanie z mojego aresztu. Jest subiektywne, z mojego punktu widzenia i siedzenia, więc nie traktujcie go proszę mega poważnie, a już na pewno nie jako opis "sytuacji w Hiszpanii". Od tego są wszelkie kanały informacyjne - każdy może wybrać, któremu i w co wierzyć.
Po tym wstępie opowiem Wam co się wydarzyło od soboty, kiedy to nasz rząd wprowadził ze skutkiem natychmiastowym "estado de alarma". Otóż wydarzyło się... niewiele. Siedzimy grzecznie w domach, chociaż są i tacy, dla których hasło "zostańcie w domu" nie jest do końca zrozumiałe. Z nimi dość szybko radzi sobie policja patrolująca ulice i plaże z ziemi i powietrza (mój pies dostaje szału za każdym razem, kiedy przelatuje nad naszym balkonem policyjny helikopter). Wolno nam wychodzić z psami, ale - uwaga - z dziećmi nie. Z tego powodu moja ulubiona koleżanka Klaudia zapytała mnie dzisiaj, czy pożyczę jej psa Maxa, żeby mogła wyprowadzić córkę Amelię. Margarita nie ma tego problemu, bo szczęściara poza synem, ma też psa.
Wybrałyśmy się dzisiaj z Margarita na zakupy spożywcze, bo areszt aresztem, ale jeść trzeba. W naszej ulubionej Mercadonie już w windzie przywitały nas znaczące spojrzenia i dziwne uśmiechy, bo my - obie mocno zadaniowe - potraktowałyśmy to wyjście bardzo poważnie i uzbroiłyśmy się w maski i rękawiczki. Margarita w masce wykonanej samodzielnie wyglądała jak prawdziwy Ninja, a ja w zwykłej chirurgicznej... jak w zwykłej chirurgicznej. W sklepie okazało się, że nie jesteśmy jedynymi w strojach z epoki. Anti-CoVid-Look prezentowała mniej więcej połowa zakupowiczów. Niektóre kreacje były naprawdę fantastyczne!
W naszej Mercadonie był - tak! - papier toaletowy oraz sztandarowy produkt hiszpański, czyli jamón (suszona szynka, którą wszyscy znacie). Brakowało natomiast: mydła, świeżego chleba (pewnie się rozszedł od rana, my dotarłyśmy do sklepu około południa), oliwek i... piwa! Mydło szczęśliwie kupiłam wcześniej, chleb mam w zamrażalniku, bez oliwek przeżyję, a piwo może dla mnie nie istnieć, więc po wizycie "na warzywach" i w rybnym oraz zamrożeniu po powrocie do domu zdecydowanej większości moich łupów, czuję się zaopatrzona na kolejny tydzień.
Ponieważ siedząc w domu siłą rzeczy jem więcej, po 2 tygodniach kwarantanny (o ile na 2 się skończy) mogłabym zacząć się kulać. I tu wkracza do akcji Aga Olszyna aka Fit Mama. Agnieszka postanowiła, że nie pozwoli nam na beztroskie obrastanie sadełkiem i zarządziła treningi online. Wczoraj odbył się pierwszy, testowy, po którym dzisiaj rano już poczułam, że żyję (od 4 lat, od kiedy trenuję z Agą, zakwasy mam niemal codziennie). Dzisiejszy trening natomiast spowodował, że jutro będę chodziła krokiem Tiny Turner. Autorką tego jakże trafnego określenia jest nasza koleżanka Evita, której tu nie oznaczam, bo musiałabym przetłumaczyć ten post na hiszpański.
17.03.2020 - próbujemy się dostosować do obostrzeń
Odebrałam dzisiaj od Was mnóstwo telefonów i wiadomości różnego typu, niektóre z linkami do informacji na temat Hiszpanii, ukazujących się w mediach różnych krajów.
Różne są te informacje, więc dzisiaj kilka słów na temat jak to u nas wygląda. Otóż żyjemy i działamy normalnie - oczywiście w ramach, które narzuca nam "estado de alarma".
Zatem:
- Nasza kwarantanna nie jest dobrowolna, nam nie wolno wychodzić z domów pod groźbą całkiem realnej kary. Taki nieuzasadniony spacerek może kosztować od 500 do 30.000 EUR.
- Możemy wyjść albo do sklepu spożywczego lub apteki, albo do pracy - i tu też tylko, jeśli firma nie jest w stanie zorganizować pracy zdalnej. Większość firm już to zrobiła, a pracownicy, którzy się przemieszczają, powinni mieć odpowiedni dokument wystawiony przez firmę, żeby w razie kontroli mogli się nim wylegitymować (rodzaj "przepustki").
- My w związku z tym pracujemy zdalnie. Jesteśmy do Waszej dyspozycji telefonicznie i mailowo. Możemy też umówić się na telekonferencję. Nasze nieruchomości możecie obejrzeć na naszej stronie internetowej. Do części z nich są wizyty wirtualne i filmy. Poczujecie się tak, jak byście oglądali je z nami! Na powrót do tradycyjnych wizyt w nieruchomościach będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
- To, że nie wolno nam wychodzić, nie znaczy, że nie jesteśmy w stanie wysyłać Wam ofert! Nasze systemy pracują pełną parą, a ponieważ w tej chwili wszystkie agencje są tak samo uziemione jak my, liczę na to, że za moment zaczną pojawiać się na rynku nowe nieruchomości, dotąd przechowywane "w rękawie" z braku czasu na wrzucenie ich do systemów.
- Możemy zatem pracować z Wami tak, jak to zawsze robimy przygotowując się do Waszych wizyt: Wy dzwonicie do nas i mówicie, czego szukacie, my wybieramy odpowiednie oferty i wysyłamy je Wam, Wy decydujecie, które z nich chcecie obejrzeć i prosicie o więcej, my dosyłamy inne opcje, Wy wybieracie i tak dalej. Aż powstanie nam lista nieruchomości do obejrzenia. I wtedy dopiero zaczynacie planować swój przyjazd do Hiszpanii. A do tego czasu uporamy się mam nadzieję z naszym nieproszonym gościem CoVid-em.
Reasumując: jesteśmy do Waszej dyspozycji jak zwykle, piszcie do nas, dzwońcie i pracujmy razem "na wspólną świetlaną przyszłość".
Właśnie słyszę moich sąsiadów, którzy wyszli na balkony ze swoimi dziećmi i pokrzykują: "Viva España!" I to jest chyba najlepsze podsumowanie dzisiejszego posta.
19.03.2020 - kwarantanny dzień 5
5. dzień „estado de alarma” i 5. dzień kwarantanny.
Dzisiaj mamy w Hiszpanii ponad 17.300 potwierdzonych przypadków zakażenia CoVid19, 803 osoby zmarły. W Andaluzji mamy 1.008 osób zarażonych, 23 osoby zmarły. Mamy na szczęście również 33 osoby wyleczone. W całym kraju wyzdrowiało 1.107 osób.
Te liczby straszą. Hiszpańskie służby sanitarne informują, że jesteśmy blisko szczytu zachorowań, osiągniemy go w najbliższych dniach. Dlatego tym bardziej teraz niż kiedykolwiek potrzebna jest nasza współpraca i zrozumienie. A o to czasem trudno. Tylko od wczoraj zatrzymano 46 osób za złamanie zasad stanu wyjątkowego. Pewna pani na Teneryfie poszła na przykład popływać w osiedlowym basenie, a kilka wyjątkowo zaangażowanych osób uznało, że wirus wirusem, ale na mszę pójść chcą – nawet jeśli dotarcie do kościoła wymagało przedarcia się przez kordon policji i straży miejskiej. Tu przypominam, że nasza kwarantanna nie jest dobrowolna, nam nie wolno wychodzić z domów poza kilkoma wyjątkami, do których wyjście do miejsca jakiegokolwiek kultu religijnego nie należy. #quedateencasa = #zostanwdomu to w tej chwili jedyne, co możemy zrobić.
Z takim również przesłaniem Król Hiszpanii Filip VI zwrócił się wczoraj wieczorem do nas wszystkich, mieszkających w Hiszpanii. Prosił, żebyśmy zostali w domach, uspokajał, że wszystkie służby działają na pełnych obrotach, żeby jak najszybciej opanować tę absolutnie wyjątkową sytuację. Składał kondolencje rodzinom, które straciły bliskich, dziękował służbom sanitarnym za ofiarność i zapewniał, że „nikt nie powinien czuć się osamotniony i bezradny”.
Zakończył stwierdzeniem: “Este virus no nos vencerá. Al contrario. Nos va a hacer más fuertes como sociedad; una sociedad más comprometida, más solidaria, más unida. Una sociedad en pie frente a cualquier adversidad.” “Ten wirus nas nie pokona. Wręcz przeciwnie. Wzmocni nas jako społeczeństwo; bardziej zaangażowane, troskliwe, bardziej zjednoczone. Społeczeństwo radzące sobie w obliczu wszelkich przeciwności losu.”
I tego się trzymajmy.
My grzecznie siedzimy w domach, wychodzimy tylko na spacery z psami. Zawsze byłam wdzięczna opatrzności za Maxa, ale nigdy nie sądziłam, że zostanie moją przepustką do wyjścia z domu. Jeden z moich znajomych wymyślił sobie nowy model biznesowy, mianowicie wypożyczanie psa na spacer za opłatą. Zamieścił post na FB z pięknym zdjęciem swojego psiaka i cennikiem. To oczywiście żart i "kreacja kwarantannowa", których teraz mnóstwo pojawia się w necie. Swoją drogą zamknięcie niesłychanie inspirująco wpływa na ludzką wyobraźnię, zauważyliście?
Paradoksalnie mimo zakazu wychodzenia z domów, dużo pracujemy. Odbieramy telefony od naszych klientów zaniepokojonych sytuacją w Hiszpanii i naszą, uspokajamy, tłumaczymy, że to się niedługo skończy i świat wróci do normalnego życia. Przygotowujemy nowe oferty, walczymy z CRM-em, szukamy nowych dróg dotarcia do klientów. Liczę na to, że bardzo nam się to przyda po zakończeniu akcji „CoVid19”. Oby jak najszybciej!
21.03.2020 - kryzys wyzwala w ludziach dobro
5. Costa del Sol w czasach zarazy – część 5
Dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, pamiętacie? Pogoda była dzisiaj u nas właśnie taka wiosenna: słońce i deszcz. Cieszę się, że trochę popadało, Andaluzja potrzebuje wody.
Potrzebuje też spokoju i dyscypliny. I – o dziwo – tej dyscypliny nam nie brakuje. Przeczytałam dzisiaj artykuł, z którego wynika, że mamy drugi najmniejszy odsetek zachorowań na 100 osób w całej Hiszpanii, właśnie dlatego, że tak dzielnie siedzimy w domach. Pierwsza jest Murcia z 16 osobami na 100, druga Andaluzja z 18. Dla porównania w Madrycie są to 133 osoby nadal na 100, a w La Rioja, największym ognisku CoVid19 – aż 179.
Ten kryzys wyzwala w wielu ludziach dobro, zauważyliście? Armancio Ortega, właściciel Zary i wielu innych marek tekstylnych, przestawił część linii produkcyjnych na szycie środków ochrony osobistej dla hiszpańskiej służby zdrowia plus oddał do dyspozycji rządu całą swoją sieć logistyczno-dystrybucyjną. Zdajecie sobie sprawę, jaki to ogrom i ile pieniędzy kosztuje? Armancio kasy ma mnóstwo, ale przecież nie musiał, prawda?...
Potworzyło się tu też dużo grup pomocowych, które dbają o różne aspekty naszego życia: jedni ogarniają logistykę zakupów dla osób starszych i chorych, inni dbają o naszą tężyznę fizyczną (Aga Olszyna dzisiaj dałaś z siebie wszystko, jesteś skarbem). Są też tacy, którzy w tym trudnym czasie zajmują się… rozśmieszaniem nas. Polecam profil mojego kolegi po fachu Daniela Bolanda. Daniel jest niebywale kreatywny, fantastycznie śpiewa i ma, jak się okazało, poczucie humoru i potężny dystans do siebie. Zupełnie nie wiem, co tak utalentowany gość robi w nieruchomościach…
W Alcampo (tak nazywa się tutaj Auchan) w iście hiszpańskim stylu odbyło się dzisiaj podziękowanie dla pracowników – czytajcie: impreza, z muzyką i śpiewami. „Resistire” [wytrzymam] powtarzało się w tekście piosenki najczęściej. Wszystko oczywiście z zachowaniem bezpiecznej odległości, w rękawiczkach i maseczkach. Hiszpańską gorącą południową krew niełatwo ochłodzić, uwielbiam ich za to. Nasza koleżanka z treningów jest tam szefową i dzielnie stawia czoła sytuacji. Gracias Carmen!
Trochę trudno mi uwierzyć, że minął już tydzień od ogłoszenia „estado de alarma” i przymusowej kwarantanny. Dla mnie był to, mimo zakazu wychodzenia i pracy z domu, bardzo intensywny czas. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będę mogła dla odmiany spokojnie popracować i zabrać się za nadrabianie zaległości.
A teraz żegnam się z Wami, bo idę czytać. Syn Margarity pożyczył mi pierwszą część serii o Harrym Potterze. I wiecie co? Wciągnęła mnie! Szczęśliwie mamy ich 5, więc powinnam przed końcem kwarantanny zostać wykwalifikowaną czarodziejką.
Dbajcie o siebie! #quedateencasa #zostanwdomu
24.03.2020 - mega wydarzenie - zakupy spożywcze
Miała być wczoraj, ale Harry Potter wygrał, wybaczcie.
Poza tym miało miejsce WYDARZENIE. Otóż po tygodniu pojechałam na zakupy spożywcze. Ponieważ taki wyjazd w obecnej sytuacji jest WYDARZENIEM, które wymaga odpowiedniej oprawy, zrobiłam makijaż. I wiecie co? Przede wszystkim nigdy wcześniej nie sądziłam, że zakupy spożywcze staną się dla mnie kiedyś powodem do zrobienia makijażu, a już zupełnie nie spodziewałam się, że ta czynność sprawi mi tyle radości! I to jest jeden z pozytywów tego całego szaleństwa, które się wokół nas rozpętało: uczymy się doceniać drobne sprawy i naszą normalność - do tej pory często określaną jako "szara i nudna". Teraz wszyscy do niej właśnie tęsknimy, oby jak najszybciej wróciła!
A propos naszej aktualnej codzienności, słuchacie i czytacie pewnie mnóstwo różnych informacji, starając się oddzielić ziarno od plew. I słusznie, bo zalewa nas fala "fejków" produkowanych często przez ludzi, którym jak powietrza potrzeba do życia sensacji - nawet kosztem zdrowia i życia innych. Nie szanuję takich działań. Media robią nam wszystkim wodę z mózgów i nakręcają spiralę paniki, często zupełnie niepotrzebnie. Wszyscy już wiemy, że problem jest i to poważny, staramy się przewidzieć jego konsekwencje, a niektórzy z nas już je odczuwają. Na razie priorytetem dla nas wszystkich powinno być zdrowie, nasze i naszych najbliższych. Trafić do szpitala teraz, to scenariusz rodem z horroru, mimo, że służby sanitarne robią co mogą i pracują ponad siły. Nas proszą tylko o jedno: #zostańciewdomu I wiecie co? To działa.
Jestem dumna z Andaluzyjczyków i nas, "zapożyczonych", którzy to piękne miejsce wybrali na swój drugi dom. Dzięki temu, że grzecznie stosujemy się do zakazu wychodzenia z domu, liczba zachorowań w Andaluzji - już i tak stosunkowo niska w porównaniu z resztą kraju - od weekendu spada! Oby ta tendencja się utrzymała i objęła też pozostałe prowincje hiszpańskie, w których szczyt epidemii odnotowuje się teraz. Docierają do Was na pewno informacje o wyjątkowych i często bardzo trudnych decyzjach podejmowanych przez hiszpańskie instytucje, żeby zatrzymać szalejącego CoVid-a. Wszyscy trzymamy kciuki, żeby te działania przyniosły jak najszybciej pozytywne efekty.
A póki co, dbajmy i bądźmy dobrzy dla siebie i innych. Mamy tutaj bardzo dużo fajnych inicjatyw podejmowanych przez ludzi dla ludzi. Na przykład niektórzy taksówkarze w Marbelli postanowili wozić za darmo medyków i osoby starsze, które muszą dostać się do lekarzy lub aptek. Policja, poza tym, że soli kary za naruszanie restrykcyjnych zasad "estado de alarma", dba o rozrywkę pozamykanych w domach dzieciaków śpiewając im piosenki przy muzyce z radiowozu. Pracownicy socjalni dezynfekujący ulice tańczą w rytm puszczanej im przez mieszkańców muzyki, a ludzie w sklepach częściej się do siebie uśmiechają (spod masek rzecz jasna). Moja wczorajsza wyprawa do sklepów mimo sytuacji, w której jesteśmy, była czystą przyjemnością. Odkryłam przy okazji nowy fantastyczny sklep z eko żywnością, bardzo sympatycznym właścicielem i obsługą. Otworzyli swój "Green Village Market" tydzień temu. Mimo wszystko. Życzę "Green Village" powodzenia, na pewno do nich wrócę.
Nam wszystkim też życzę powodzenia. "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie".
29.03.2020 - 2 tygodnie "estado de alarma"
Wczoraj minęły dokładnie 2 tygodnie od wprowadzenia w Hiszpanii „estado de alarma”. Jak wprowadzano stan wyjątkowy, miałam wrażenie, że przesiedzenie w domu 2 tygodni będzie dla mnie koszmarem. Otóż nie. Zaskakująco dużo pracuję, odbieram mnóstwo telefonów, odpisuję na maile i wiadomości, a przede wszystkim obserwuję rozwój wypadków w obu moich krajach.
A propos, czy już Wam mówiłam, że po półtorarocznych staraniach dostałam hiszpańskie obywatelstwo? Czekam teraz na możliwość złożenia przysięgi przed królem Hiszpanii (niestety króla wyręczają w tym obowiązku urzędnicy, szkoda). Oczywiście w związku ze stanem wyjątkowym wszystkie urzędy są zamknięte dla petentów, więc z przysięgą muszę poczekać, aż sytuacja się unormuje.
Póki co, sytuacja jest niestety daleka od normalności. Liczby wciąż straszą – pewnie je śledzicie, więc nie będę ich przytaczała. Dzisiaj spędziłam sporo czasu oglądając hiszpańskie wiadomości i w tym zalewie złych i smutnych informacji usłyszałam dwie, dzięki którym moje osobiste światełko w tunelu nadal się tli.
Pierwsza jest taka, że w kilku prowincjach (między innymi w Andaluzji) szczyt zachorowań mamy już za sobą. W prowincjach najbardziej dotkniętych CoVid19, ten szczyt ma nastąpić w przyszłym tygodniu, a potem liczba chorych powinna zacząć spadać.
Najbardziej zawsze boli mnie liczba osób zmarłych, ale jej właśnie – paradoksalnie – dotyczy druga dzisiejsza dobra wiadomość. Otóż okazuje się, że liczby zmarłych, które codziennie z takim strachem obserwujemy, mieszczą się w statystykach zmarłych w Hiszpanii w poprzednich latach. Dla przykładu w roku 2018 zmarło w Hiszpanii 427.721 osób, a w 2019 424.523 osoby. Jeśli podzielicie te liczby przez 12, to wyjdzie Wam odpowiednio 35.643 i 35.376. Do dzisiaj na CoVid zmarło 5.812 osób. Nie zrozumcie mnie źle, jestem jak najdalsza od lekceważenia tej liczby, każdy zmarły to tragedia i ogromny smutek dla rodziny. Chodzi mi tylko o to, żebyśmy nie stracili dystansu do sytuacji, w której się znaleźliśmy. W tym szumie informacyjnym, poszukiwaniu sensacji w ludzkich tragediach i zalewie fake newsów, trudno jest zachować trzeźwy umysł.
Trzecia informacja, którą mam dla Was jest taka, że nasz stan wyjątkowy nie kończy się dzisiaj, chociaż takie było założenie. „Estado de alarma” zostało przedłużone przez hiszpański rząd o kolejne 2 tygodnie, czyli do 12. kwietnia. Od jutra natomiast do pracy przestaną chodzić wszyscy, którzy nie wykonują zawodów niezbędnych do utrzymania funkcjonowania kraju. Ten zaostrzony zakaz przemieszczania się ma obowiązywać przez kolejne 2 tygodnie.
Dla nas nic się nie zmieni, ponieważ od początku stanu wyjątkowego pracujemy z domu. Skoro już o pracy mowa, rząd wprowadził wczoraj zakaz zwalniania pracowników z powodu CoVid19. W samym tylko marcu pracę straciło około miliona ludzi i rząd postanowił zatrzymać tę falę. Czy słusznie? Zdania są jak zwykle podzielone. Sytuacja, w której znalazł się świat, jest bez precedensu i nikt tak naprawdę nie zna odpowiedzi na pytanie: „Co po CoVid?”. Scenariusze są różne, mniej lub bardziej ponure, ja jednak mocno wierzę w słowa Mahatmy Ghandiego: „Przyszłość zależy od tego, co robimy dzisiaj”, więc dalej robimy swoje adaptując nasze działania do okoliczności.
Na koniec powiem Wam jeszcze, że mój ulubiony „Malagueño”, Antonio Banderas wraz z La Caixabank, podarowali szpitalom w Maladze 53.000 fartuchów jednorazowych. A inżynierowie Uniwersytetu w Maladze we współpracy z lekarzami skonstruowali automatyczny respirator, który pomyślnie przeszedł wszelkie testy i uzyskał homologację. „Malaga Respira”, bo tak nazywa się ten aparat, trafił już do produkcji, a jego 3 prototypy do szpitali. Viva Andalucia!
Tyle na dzisiaj. Bądźcie zdrowi i nie traćcie ducha, teraz bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
1.04.2020 - prima aprillis
18. dzień kwarantanny i prima aprilis, który moim zdaniem powinno się w tym roku skasować, bo w kategorii głupich żartów zdecydowanie wygrał taki jeden mały zielony z czułkami, wyjątkowo wredny i co gorsza, nieproszony.
W Hiszpanii poczuł się bardzo wygodnie, ale – co prawda powoli – uświadamiamy mu, że nie da nam rady, że przetrzymamy ten jego marny „żart” i wyjdziemy na prostą.
O tym właśnie jest piosenka, którą Wam podpięłam do dzisiejszego wpisu. Nazywa się „Resistire” [wytrzymam, dam radę, oprę się] i powstała z końcem lat 80. Duo Dinamico, autorzy piosenki, zapewne w najśmielszych snach nie przewidzieli, że 30 lat później ich utwór stanie się rodzajem hymnu, muzyczną deklaracją naszej siły i woli życia. Link do piosenki
Tekst piosenki tak bardzo przystaje do naszej sytuacji i niesie tak fantastyczne przesłanie, że za każdym razem słuchając jej mam mokre oczy. Jeśli ktoś z Was chciałby przeczytać / przetłumaczyć sobie tekst piosenki, można go znaleźć w Google wpisując „resistire letra”. Dla mnie najważniejsze jest jedno zdanie: „Resistire para seguir viviendo” – „Wytrzymam, żeby dalej żyć”. I tego nam wszystkim życzę.
Teraz kilka liczb. Wiem, pisałam wcześniej, że nie będę ich podawała, ale – wybaczcie język – szlag mnie trafia na sposób przekazywania informacji o Hiszpanii w zagranicznych mediach. Tak, jest źle, mamy ponad 102.000 zdiagnozowanych przypadków, ponad 9.000 osób zmarło, ale dlaczego nie mówi się o tym, że 22.647 osób wyzdrowiało? Czy ktoś wspomniał, że szczyt zachorowań Hiszpania ma nareszcie za sobą? Owszem, liczby rosną, ale już nie o 20% z dnia na dzień, tylko o 12%. Wiem, to nadal mnóstwo ludzkich tragedii, ale dla zdrowia psychicznego tych z nas, którzy na to wszystko patrzą i też obawiają się o zdrowie swoje i swoich rodzin, ogromnie ważna jest wiara, że niedługo wrócimy do naszej normalności. Jeśli pozwolimy tym wszystkim strasznym liczbom wygłaszanym grobowym tonem zabić w nas tę wiarę, nie będziemy mieli siły na powrót do normalnego życia.
Jeszcze jedna informacja, bo kilkoro z Was o to pytało: nie, to nieprawda, że w Hiszpanii, żeby w ogóle wyjść z domu, musimy mieć przepustkę. Po sobotnim zaostrzeniu zasad stanu wyjątkowego nadal wolno nam wyjść do sklepu, apteki i lekarza oraz na spacer z psem. Zaostrzenie dotyczy osób do tej pory pracujących inaczej niż z domu. Powstała lista profesji niezbędnych do utrzymania funkcjonowania państwa i przedstawiciele zawodów z listy faktycznie powinni przemieszczając się mieć ze sobą dokument, z którego wynika, że są w drodze do lub z pracy. Wszyscy inni muszą zostać w domach. Dekret obowiązuje do 9.04., a „estado de alarma” jak na razie do 12.04. Co dalej? Zobaczymy.
Żegnam się dzisiaj z Wami w rytmie „Resistire”. Trzymajcie się.
5.04.2020 - odkrywam Netflix
Kwarantanna, dzień 22. Wczoraj nasz prezydent zapowiedział przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 2 tygodnie, czyli siedzimy w domach do północy 25.04. Dodał również, że dodatkowe obostrzenia dla firm wprowadzone tydzień temu pozostają w mocy do 9.04, czyli tak, jak planowano. Po świętach firmy, których działalność może się odbywać mimo kwarantanny, będą mogły wznowić funkcjonowanie. To z dobrych wieści. Z tych gorszych: prezydent dodał, że musimy się liczyć z przedłużeniem ograniczeń również po 25.04. Być może nie będą tak restrykcyjne jak te aktualne, ale też nie wrócimy do normalnego życia z dnia na dzień. Chodzi o to, żeby ustabilizować sytuację, bo mimo że szczyt zachorowań mamy już za sobą i nareszcie widać to również w liczbach (dużo mniej zgonów i najniższy przyrost nowych zakażeń od 23.03.), to sytuacja nadal jest poważna i należy zadbać o to, żeby hiszpańska służba zdrowia złapała oddech.
Czyli czekają nas kolejne trzy tygodnie w domach, z czego jeden bardzo szczególny. Dzisiaj zaczyna się Semana Santa, „święty tydzień”, dla Hiszpanów to czas wyjątkowy. Obchodzi się go tutaj z wielką pompą: procesje, ołtarze / trony mierzące po kilka metrów i ważące tony, przygotowania często trwające miesiącami… W tym roku CoVid skasował Semana Santa, więc jeśli chcecie zobaczyć, jak powinna teraz wyglądać Hiszpania, zajrzyjcie tu: Wielkanoc w Hiszpanii. Tak było w zeszłym roku i tak będzie w 2021.
A na razie zamiast procesji mam Netflix. Broniłam się przed nim chyba ze dwa lata. Jestem generalnie mało telewizyjna, a filmy kocham oglądać w kinie, ale skoro chwilowo się nie ma, co się lubi, to ma się Netflix. Napiszcie mi w komentarzach co powinnam obejrzeć, bo prawdę powiedziawszy dostałam oczopląsu na widok tych wszystkich tytułów i zupełnie nie wiem, od czego zacząć. Help!
Mam też nareszcie czas, żeby pobuszować w necie. I wiecie co? Odkryłam najpierw coś, a potem kogoś. Zakochałam się mianowicie w pewnym pierścionku. Ci z Was, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem na bakier z biżuterią, a pierścionki to w ogóle nie moja bajka. A tu nagle booom… pojawiła się Małgorzata Mieleszko. Artystka, rzeźbiarka i… jedna z niewielu Polek śpiewająca flamenco. Gosia robi cuda ze srebra i różnych przedziwnych kamieni, o których w życiu nie słyszałam. MM Arte to jej autorska marka. Zamówiłam sobie u niej ów pierścionek i czekam, bo każdą rzecz Gosia robi ręcznie, wkładając w to wiele serca i fantazji. Jedna z jej kolekcji nazywa się Flamenco i ma w sobie hiszpański ogień.
A skoro mowa o buszowaniu w necie, to powiem Wam jeszcze coś: znalazłam dzisiaj informację, że Pani Burmistrz i urząd miasta w Marbelli przeznaczyli około 130 mln EUR na pomoc tutejszym przedsiębiorcom, którzy w tym trudnym czasie utrzymają zatrudnienie. Niestety w marcu stopa bezrobocia wzrosła tu o 17,4%, więc tego typu środki są bardzo potrzebne. Poza tym miła jest świadomość, że komuś chce się o nas powalczyć. Nawet jeśli nie będziemy musiały korzystać z pomocy, bo nasi Klienci pomogą nam przetrwać ten trudny czas, dobrze wiedzieć, że taka opcja istnieje.
I tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami dzisiaj w rytmie flamenco.
13.04.2020 - COVID w defensywie!
Święta, święta i po świętach – przynajmniej w większej części Hiszpanii. Dzisiaj zaskoczyła mnie informacja, że 8 z 17 hiszpańskich wspólnot autonomicznych obchodzi również „lunes santo”, czyli święty poniedziałek. Do tej pory byłam przekonana, że w Hiszpanii święta wielkanocne to Semana Santa, czwartek, piątek i niedziela. A tu niespodzianka. Nie ma natomiast zwyczaju wylewania sobie nawzajem na dzień dobry wiadra wody na głowę. O to zadbała dzisiaj pogoda: co kilka godzin funduje nam niebiański prysznic, po którym zieleń nabiera soczystości, a powietrze pachnie wiosną. Wiosna to zawsze jakiś nowy początek i powiew optymizmu. Nie inaczej jest w Hiszpanii.
Po pierwsze i najważniejsze: CoVid wyraźnie w defensywie. Mamy w całym kraju coraz mniej zachorowań, coraz mniej osób umiera i coraz więcej zdrowieje. W Andaluzji dzisiaj po raz pierwszy od 3 tygodni nie straciliśmy nikogo, na oddział intensywnej terapii przyjęto 1 osobę, liczba nowych zakażeń się stabilizuje, a liczba osób wyleczonych wzrosła do 583. W całym kraju wyleczonych jest już prawie 63.400 osób. Służba zdrowia nareszcie może odetchnąć, ale nie opuszcza gardy, bo jest jeszcze sporo do zrobienia.
Nadal mamy „estado de alarma”, ale dzisiaj zakończyło się dwutygodniowe zamrożenie wszelkiej aktywności wprowadzone przez rząd jako dodatkowa broń do walki z wirusem. Do pracy wrócili przedstawiciele różnych zawodów, które wcześniej nie znalazły się na liście niezbędnych do funkcjonowania państwa. Ministerstwo Zdrowia wydało bardzo szczegółowe zalecenia odnośnie środków ochrony osobistej pracowników i zabezpieczenia ich miejsca pracy. Odwołało się też do zdrowego rozsądku samych pracowników prosząc osoby, które nie czują się dobrze albo są w którejś z grup ryzyka, o pozostanie w domu, żeby nie narażać współpracowników.
Do pracy wróciły również firmy budowlane, co jest dla nas istotną informacją ze względu na naszych klientów, którzy zdecydowali się na zakup nieruchomości na rynku deweloperskim. Jeśli to czytacie, pewnie ucieszy Was ta wiadomość: firmy deweloperskie zgodnym chórem twierdzą, że nadgonią dwutygodniową przerwę i nie przewidują w związku z nią opóźnień w odbiorze Waszych mieszkań czy domów.
Stan wyjątkowy w Hiszpanii trwa na razie do 26.04. Napisałam „na razie”, bo nasz Prezydent nie ukrywa, że jeśli sytuacja nie poprawi się znacząco w ciągu kolejnych dwóch tygodni, może poprosić rząd o jego przedłużenie. O ile? Tego, póki co, nie wiemy. Wiemy natomiast, że wychodzenie z izolacji będzie odbywało się stopniowo i z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Jednym z nich może być na przykład zachowanie dystansu między ludźmi nawet… na plażach. Nie oznacza to jednak, że Hiszpania „zamknie kraj dla zagranicznych turystów tego lata”, jak informowała „Gazeta Wyborcza” 9.04.2020. Nie wiem skąd piszący ten artykuł dziennikarz wziął tego typu informację, ja w każdym razie nie znalazłam jej w wiadomościach hiszpańskich. Natomiast wszędzie mówi się, że Hiszpania jest krajem żyjącym z turystyki - w zeszłym roku przyjęła 84 mln turystów! - więc sektor turystyczny będzie tym, który odrodzi się najszybciej. Oczywiście, jak wszędzie, otwarcie granic będzie zależało od sytuacji pandemicznej w Europie i na świecie. Nadchodzące lato na pewno będzie inne niż poprzednie, ale z czasem sytuacja wróci do normy.
Tymczasem mamy za sobą już prawie miesiąc stanu wyjątkowego i święta, które spędziliśmy inaczej niż do tej pory – co nie znaczy, że gorzej. My z Margaritą, jej synem i naszymi psami całkiem nieźle się bawiliśmy przygotowując pisanki i inne świąteczne ozdoby. Świąteczne śniadanie też nam się udało, a ja – kompletny antytalent do pieczenia ciast, za to ich wielbicielka – upiekłam owoce pod kruszonką i wyszły pyszne! Byłam z siebie strasznie dumna. Co najważniejsze, wszyscy jedzący mój wypiek przeżyli.
Przed nami kolejne dwa tygodnie izolacji. Ciekawe, co przyniosą?
19.04.2020 - kwaratanny dzień 36
Kiedy zaczynałam pisać ten dziennik nie sądziłam, że przekroczymy 10 odcinków, a tu proszę… Kwarantanna, dzień 36. Jako moi wierni czytelnicy pewnie zauważyliście też, że z 2 odcinków tygodniowo zrobił się 1. To celowe, bo myślę, że wszyscy mamy już po dziurki w nosie tematu CoVid19. Ja reaguję lekko alergicznie na kolejne newsy, filmy, „odkrycia”, teorie spiskowe etc. i zakładam, że większość z Was osiągnęła podobny stan. Dlatego piszę rzadziej, ale z uporem maniaka szukam pozytywnych stron tego szaleństwa. Mimo przedłużenia przez hiszpański rząd stanu „estado de alarma” do 9.05.20. Tak, wczoraj wieczorem nasz prezydent w kolejnej kwiecistej przemowie zameldował, że sytuacja epidemiczna się poprawia, ALE… nie na tyle, żebyśmy mogli wrócić do normalnego życia 26.04. Szczęśliwie rząd doszedł do wniosku, że dzieciaki do lat 12 trzeba wypuścić z domów zanim kompletnie oszaleją, więc od 27.04 dzieci będą mogły wychodzić, oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Niestety nie dotyczy to nastolatków ani dorosłych, którzy chcieliby np. pójść na spacer, albo potrenować cokolwiek. Zatem znowu: Max, piesku, dzięki, że jesteś i znosisz mnie 24/7.
Mam dla Was jeszcze jedną pozytywną informację, chociaż nie wiem, czy jej autor, Michael O’Leary, szef linii lotniczych Ryan Air, nie jest jeszcze większym optymistą niż ja. Otóż:
„Michael O’Leary spodziewa się, że po zniesieniu ograniczeń związanych z podróżami lotniczymi będziemy mieli do czynienia z wojną cenową, a w wakacje turyści pojawią się zgodnie z planem w turystycznych kurortach. – Bilety mogą kosztować nawet 99 centów – w krótkiej perspektywie to nie ma dla nas dużego znaczenia – mówi O’Leary w rozmowie z agencją Reuters.” [źródło: https://bit.ly/2XLVKJX]
Nie jestem fanką tych linii lotniczych, ale tym razem bardzo chciałabym, żeby Michael miał rację.
Dodam jeszcze dla porządku, że ilość zachorowań w Hiszpanii spada, w Madrycie rozmontowuje się prowizoryczny szpital, który powstał na terenie centrum wystawienniczego, a Andaluzja pozostaje jedną z prowincji najmniej dotkniętych wirusem.
24.04.2020 - Marbella otwiera plaże i promenadę!
Przestałam już liczyć który to dzień "estado de alarma", ale moi Drodzy uwaga uwaga:
Marbella otwiera w weekend plaże i promenadę. Nasza Pani Burmistrz stwierdziła, że bezsensem byłoby wychodzenie z dziećmi na spacer po ulicach narażając się na tłok, kiedy obok jest plaża.
Tak, dobrze przeczytaliście, druga dobra wiadomość jest taka, że od nadchodzącej niedzieli dzieciaki do lat 14 będą mogły wychodzić na spacery. Jeden godzinny spacer dziennie w towarzystwie rodzica lub opiekuna i w odległości nie większej niż 1 km od domu. Oczywiście żadnych spotkań z innymi dziećmi, więc z punktu widzenia stęsknionych zabawy dzieciaków to pewnie sukces połowiczny. Z drugiej strony po 6 tygodniach w domu taki spacer to duża rzecz. Szczególnie po plaży. Chwała Pani Burmistrz za zdrowy rozsądek.
Nadal mam nadzieję, że od 9.05. i nam, "większym dzieciom" (nawet tym bez psa), będzie wolno wyjść na spacer, no i że w końcu zaczniemy wracać do normalnego życia.
1.05.2020 - "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach"
1. maja 2020. Od wczoraj powinnam być w Mediolanie, a dzisiaj świętować nad Lago di Como urodziny mojej koleżanki Hani. Miałyśmy pić prosecco i zajadać się makaronami i pizzą. Taki był plan. I kolejny raz okazało się, że wiele prawdy jest w stwierdzeniu: "Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach". Rozmawiałyśmy o tym i nie damy się! Skoro jej urodziny obchodzimy w domach, to moje we wrześniu będą w Italii.
A na razie my siedzimy w domach, a zwierzęta urzędują. Na białych szerokich plażach Bolonii pojawiły się... krowy. Ponieważ nie rośnie tam nic, co mogłyby pochrupać, wygląda na to, że postanowiły się nieco opalić i zażyć kąpieli w oceanie.
Mam nadzieję, że już niedługo stanie się to również naszym udziałem, bo pogoda zrobiła się przepiękna i coraz trudniej jest usiedzieć w domu. Od jutra możemy wyjść na godzinny spacer, pobiegać albo pojeździć na rowerze. Oczywiście w określonych godzinach i zachowując wszelkie środki ostrożności. Wczoraj ktoś podesłał mi instrukcję Junta de Andalucia dotyczącą właściwego zachowania na spacerze i po nim. Poczułam się przez chwilę, jak gdybym przeniosła się w czasie – prosto do przedszkola. Udzielanie nam wskazówek dotyczących spraw oczywistych i kompletny szum informacyjny w sprawach nieoczywistych to w ostatnim czasie zmora wielu z nas. Póki co wiemy, że Hiszpania będzie wychodziła z "estado de alarma" w 4 fazach (a w zasadzie w 5, bo zaczynamy od fazy 0). Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego i liczba zachorowań nie zacznie dramatycznie wzrastać, około 22. czerwca powinniśmy zakończyć fazę 4. i rozpocząć normalne życie, po nowemu. Co w praktyce oznacza "la nueva normalidad" na razie nie wiemy.
Wiemy natomiast, że 11. maja możemy wrócić do pracy. Co prawda nie przestałyśmy pracować w czasie izolacji ani na chwilę, oczywiście w sposób ograniczony i dostosowany do okoliczności, ale miło będzie móc nareszcie wyjść z domu dla odmiany w sukience i sandałkach i pojechać do biura.
Nasza praca w trakcie izolacji była efektywna. Udało mi się w zeszłą środę zamknąć dużą transakcję. Szczęśliwie klienci zdążyli obejrzeć mieszkanie z końcem lutego, a całą transakcję papierowo opracowaliśmy razem już w czasie "estado de alarma". Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Klienci są bardzo szczęśliwi i nie mogą się doczekać, kiedy Hiszpania i Polska otworzą granicę i uruchomią loty. Takich oczekujących na TEN dzień jest wśród nas więcej. Ja nadal obstawiam koniec czerwca, a Wy?
09.05.2020 - Panie i panowie politycy, basta, już naprawdę wystarczy!
Zamierzałam Wam dzisiaj napisać, że świat zaczyna normalnieć, że od poniedziałku wracamy do biura, że w poniedziałkowy wieczór jestem zaproszona do fajnej tajskiej restauracji na urodzinową kolację… ale wczoraj wieczorem po raz kolejny okazało się, że ludzie się nie liczą, a przynajmniej nie ci, którzy głosują inaczej niż życzyłaby sobie tego koalicja rządząca. Ale po kolei.
Wspomniałam Wam w części 13. dziennika, że Hiszpania założyła wychodzenie z „lockdown” w 5 fazach. Aktualnie wszyscy jesteśmy w fazie 0, przygotowawczej.
Faza 1, początkowa, zaczyna się 11.05. W tej fazie na przykład mogą zacząć działać małe firmy, w tym bary i restauracje, ludziom wolno poruszać się już nie tylko w określonych godzinach i wyłącznie w obrębie swoich gmin oraz spotykać w grupach poniżej 10 osób – oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.
Niby nic wielkiego, a jednak. Po dwóch miesiącach pełnej izolacji takie małe rzeczy dają dużo radości. A nam, mieszkającym w prowincji Malaga, ta radość wczoraj wieczorem została odebrana. Przewodniczący komisji zajmującej się CoVid zameldował, że Malaga i Granada nie przechodzą do fazy 1. Dlaczego? No właśnie. Oficjalnie dlatego, że nie spełniamy kryteriów sanitarnych.
Dla tych, którzy lubią liczby: w Marbelli jest w tej chwili 6 pacjentów z CoVid. Szpitale i kliniki pracują normalnie, obsługując pacjentów z różnymi innymi schorzeniami. To samo dotyczy Malagi i Granady.
Liczba nowych przypadków dzisiaj w całej Andaluzji: 19 – dla porównania w Katalonii jest ich 543, a w Madrycie 148.
Katalonia i Madryt również zostały w fazie 0, ale na przykład Galicja ze swoimi 50 przypadkami, czy Kraj Basków z 60 do fazy 1 przeszły. Tak się dziwnie składa, że prowincje zatrzymane w fazie 0 w większości rządzone są przez opozycyjną partię PP. Przypadek? Czy raczej jasny przekaz, że w tym wszystkim tak naprawdę liczą się głosy?
Wspomniany już przewodniczący komisji, chyba próbując nas pocieszyć, dodał, że Malaga jest „bardzo blisko” spełnienia warunków i że temat wróci w najbliższych dniach, co tylko doprowadziło do furii właścicieli małych biznesów od kilku dni szykujących się do ich otwarcia, wydających pieniądze (których im teraz brakuje) na przygotowanie swoich firm i dostosowanie ich do wymagających procedur sanitarnych. Wszystko to z założeniem, że w poniedziałek ruszają. A tu pstryk! Ktoś nam zgasił światło.
Wydawałoby się, że nie ma o co kruszyć kopii, bo jeśli nie 11.05 to może 18.? Albo za kolejny tydzień?... Tylko, że te uciekające dni pełne nakazów, zakazów, mandatów i gróźb to nasze życie, nasz czas. Panie i panowie politycy, basta, już naprawdę wystarczy.
15.05.2020 - wreszcie dobre informacje
Wiadomość z ostatniej chwili. Dzisiaj o 19:15 w czasie konferencji prasowej minister zdrowia zameldował, że od poniedziałku 18.05 CAŁA Andaluzja przechodzi do fazy 1.
Czyli od poniedziałku będzie nam wolno:
- Pójść na kawę do baru – restauracje i bary mogą otworzyć swoje tarasy (na razie tylko tarasy) z 50% obłożeniem.
- Wrócić do pracy – czyli pracować z biura, spotykać się z klientami (zachowując środki ostrożności określone przez tutejszy Sanepid - przy okazji, procedura powrotu do biura dla firm takich jak moja, ma 25 stron i zawiera między innymi instrukcję obrazkową jak myć ręce oraz jak prawidłowo zdejmować rękawiczki...).
- Spotkać się z rodziną i znajomymi – dozwolone są grupy mniejsze niż 10 osób.
- Pójść do sklepu innego niż spożywczy – otwierają się sklepy różnych branż mniejsze niż 400 m2 z ograniczeniem do 30% normalnego obłożenia.
- Poruszać się w obrębie prowincji, a nie jak dotąd wyłącznie w odległości 1 km od domu. Teraz mogę na przykład pojechać do Malagi, albo wpaść do Benalmadeny na kawę z koleżankami.
Czekaliśmy na ten moment bardzo długo, nasz stan wyjątkowy i lockdown rozpoczęły się 14.03.20. Dwa miesiące "wygumkowane" z życia, a zarazem bardzo pracowite i efektywne. Cieszę się, że tyle udało nam się zrobić, że udało się mimo wszystkich przeciwności zamknąć dużą transakcję, że nie zmarnowałam tego czasu. Ale jeszcze bardziej cieszę się, że wracamy do normalności. Viva la vida!
24.05.2020 - małe rzeczy cieszą teraz dużo bardziej niż przed całym tym cyrkiem
Minął nasz pierwszy tydzień w fazie 1. Jakość życia w porównaniu z czasem kwarantanny i fazą 0 – nieporównywalna. Małe rzeczy cieszą teraz dużo bardziej niż przed całym tym cyrkiem, w którym żyjemy od marca.
W zeszłym tygodniu pojechałam do biura, chociaż wcale nie musiałam. Przywykłyśmy do pracy online i całkiem nieźle nam to wychodzi. Pojechałam – przyznam się – na tortillę. Otóż najlepszą hiszpańską tortillę jaką jadłam podaje Sergio w swoim Melior Vasari Cafe, w budynku naszego biura. Stęskniłam się za nim i jego zaraźliwym śmiechem, za Paolą, jego cudowną współpracownicą rodowitą Włoszką, która robi prawdziwe włoskie cappuccino, a spienić do niego potrafi nawet mleko migdałowe! No i ta tortilla… Wychodząc wpadłam na dwóch panów adwokatów mających w naszym biurowcu swoje kancelarie i w rezultacie nigdzie nie poszłam, usiedliśmy na tarasie i nad lampką białego zimnego verdejo snuliśmy opowieści z kwarantanny. Wszystko naturalnie z zachowaniem odpowiedniego dystansu, bo akurat na tarasie u Sergio się da.
Wchodząc do biura i witając się po kolei (i na dystans) z recepcjonistkami, a potem znajomymi ludźmi w biurze i barze zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakowało. Tych codziennych: „Hola, que tal?” rzucanych z uśmiechem i często bez oczekiwania na odpowiedź, tych żarcików Sergio: „Schudłaś? To nie fair! Coś z tym zrobimy!”, tej normalnej interakcji z ludźmi, która tutaj odbywa się dużo bardziej spontanicznie niż w północnej Europie. Zawsze lubiłam ludzi, a od czasu, kiedy tu mieszkam, przesiąkłam tym południowym luzem w kontaktach i bardzo mi go w ostatnim czasie brakowało.
Niestety daleko nam jeszcze do normalnego dla Hiszpanii poziomu luzu. Mamy obowiązek nosić maseczki wszędzie tam, gdzie nie możemy utrzymać odpowiedniego dystansu (2m) między ludźmi. Nie wolno nam całować się na przywitanie, co jest tutaj zupełnie normalnym odruchem i trudno czasem wyhamować. Jadąc samochodem nawet z osobą, z którą widujesz się codziennie, ale siłą rzeczy 2 metrów odległości w aucie nie zachowasz, musisz nałożyć maseczkę. Próbowaliście kiedyś oddychać przez maskę przy ponad 30. stopniowym upale? Nie? To nie próbujcie.
Od jutra w dużej części kraju wprowadzona zostanie faza 2 „odmrażania”, my niestety będziemy musieli jeszcze tydzień na nią poczekać, bo mamy – jak pewnie pamiętacie – tygodniowy falstart, a każda faza powinna, według rządu, trwać dwa tygodnie. O tym, co będzie nam wolno w fazie 2, napiszę Wam jak do niej wejdziemy.
Wczoraj pojawiła się tak długo wyczekiwana przez nas wiadomość o otwarciu granic. Od 1. lipca nareszcie będzie można do Hiszpanii przylecieć. Pytanie tylko, czy wszystkie kraje przywrócą loty pasażerskie do Hiszpanii od razu. Nie ma na razie jasnego stanowiska Polski, różne źródła mówią o uruchomieniu lotów od drugiej połowy czerwca, ale nie na Wyspy Brytyjskie ani nie na południe Europy. Decyzja ma zapaść po „analizie sytuacji epidemicznej w tych krajach”. Obserwując jak w Hiszpanii ta sytuacja zmienia się na lepsze mam nadzieję, że już niedługo się zobaczymy.
01.06.2020 - wchodzimy w fazę 2
Dzisiaj wchodzimy w fazę 2 „odmrażania”. Jak pewnie pamiętacie, mamy tygodniowy poślizg, ale doczekaliśmy się. Faza 2 przynosi nam dalsze „wolno już…”. Zatem od dzisiaj wolno nam:
- Wychodzić z domu o różnych porach i już bez dobrego „alibi”. Tu jedynym ograniczeniem są godziny od 10 do 12 i od 19 do 20, kiedy teoretycznie powinny wychodzić wyłącznie osoby starsze lub z powodu swojego stanu zdrowia należące do grupy ryzyka.
- Bary i restauracje mogą teraz przyjmować gości również wewnątrz lokalu, a nie tylko – jak dotąd – na tarasach. Oczywiście przy 40% obłożeniu i z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.
- Otwierają się już wszystkie sklepy i centra handlowe – oczywiście… jak wyżej.
- Wolno spotykać się w grupach do 15 osób.
- Wolno też odwiedzać osoby starsze lub wymagające opieki w domach opieki społecznej.
- Wracają również konferencje, wykłady i spotkania biznesowe, jednak tylko w gronie do 50 osób.
- Otwierają się plaże (tym razem już dla wszystkich) i baseny osiedlowe. Tutaj również obowiązują wytyczne co do tego jak i ile osób na raz może z takiego basenu korzystać.
- Hotele mogą otworzyć swoje tzw. części wspólne, czyli bary, restauracje, baseny etc.
- Siłownie – w fazie 1 wolno było ćwiczyć wyłącznie na powietrzu, teraz można już wejść do środka, oczywiście z zachowaniem odpowiedniej ostrożności.
- Nadal nie wolno natomiast przemieszczać się między prowincjami (czyli na weekend w Tarifie muszę poczekać do fazy 3.).
Generalnie wszystko idzie w dobrym kierunku, chociaż nasz Prezydent zameldował dzisiaj, że poprosi rząd o zgodę na przedłużenie „estado de alarma” o kolejne 2 tygodnie, czyli do 22.06.20. Będzie to przedłużenie ostatnie i, jak się wyraził, „lżejsze”. Rozszerzone zostaną kompetencje samorządów i to one będą decydowały co i jak będzie się działo w 3. fazie „odmrażania” w podlegających ich jurysdykcji prowincjach.
Cały proces powrotu do normalności (tej nowej), ma zakończyć się 22.06., a od 1.07. Hiszpania otwiera granice i znosi obowiązek dwutygodniowej kwarantanny dla wszystkich przyjeżdżających.
Photo by Sharon McCutcheon on Unsplash