Rzut monetą, czyli historia pewnej nieruchomości
26/05/2020
2020-05-26 17:24Każda sprzedana przez nas nieruchomość ma swoją historię, którą tworzą sprzedający i kupujący ją ludzie. A że, jak mawiają Hiszpanie, „cada persona es un mundo” (każdy człowiek jest całym światem), te historie z reguły są bardzo ciekawe. Mamy też w zanadrzu mnóstwo anegdot, bo zdarzają się sytuacje, kiedy powodzenie transakcji zależy od… rzutu monetą. A było tak.
W tym miejscu rozpoczyna się nasza historia
Kilka dobrych lat temu skontaktował się ze mną pewien bardzo sympatyczny i oryginalny pan. Przez wspólnych znajomych dowiedział się, że prowadzę biuro obrotu nieruchomościami w Marbelli, a on właśnie planował przenieść się z jednej z hiszpańskich wysp na kontynent. Obejrzeliśmy kilkanaście nieruchomości, jedna z nich okazała się tą, którą na tyle przypadła mu do gustu, że ją kupił. Nie pomieszkał w niej jednak długo. Rok czy dwa później tamto mieszkanie poszło pod młotek, bo zupełnie niespodziewanie pojawiła się na horyzoncie okazja kupienia w bardzo dobrej cenie willi, która skradła - jak mi się wtedy wydawało na długo - serce naszego klienta.
6000 m2, lądowisko dla helikoptera i kompleksowy remont
Willa, a raczej posiadłość, bo dom stał na działce o powierzchni 6000 m2 i miał wszystko, łącznie z lądowiskiem dla helikoptera, cieszył naszego wymagającego klienta tak długo, jak długo ostatni obraz nie zawisł i ostatnia rzeźba nie stanęła na swoim miejscu. Nasz klient kochał wnętrza, meble, dekoracje, uwielbiał je zestawiać, przestawiać, bawić się nimi. Dom został więc całkowicie wyremontowany i robił niesamowite wrażenie.
„Tati, poszukaj mi czegoś nad samym morzem..."
Kiedy już wszyscy goście zobaczyli tę przepiękną posiadłość, pobyli w niej kilka dni i wrócili do siebie, nasz klient uznał, że już się nacieszył i w zasadzie trochę się nudzi w tym wielkim, pięknym domu. Wtedy zadzwonił do mnie i powiedział: „Tati, poszukaj mi czegoś nad samym morzem. Ma być spokojnie, luksusowo i tak, żebym już nic nie musiał tam robić”. Wiedziałam, że o ile dwa pierwsze warunki jestem w stanie spełnić, to ten trzeci jest absolutnie niemożliwy (potem okazało się, że miałam rację, bo remont zaczął się niemal natychmiast).
Zadecydował... rzut monetą
I tu zaczyna się historia apartamentu w Las Dunas Park. Kiedy nasz klient go obejrzał, nie zastanawiał się zbyt długo. Po negocjacjach (a jakże), zdecydował się na zakup i bardzo szybko znaleźliśmy się u notariusza. Tam, żeby zadbać o odpowiedni poziom adrenaliny u wszystkich obecnych, nasz klient nagle stwierdził, że nie jest pewien swojej decyzji, dlatego zakup mieszkania albo odstąpienie od zakupu uzależnia od… rzutu monetą. Wyobrażacie sobie nasze miny? Zdębieliśmy. Taka reakcja publiczności w teatrze jednego aktora wywołała uśmiech na twarzy naszego klienta po czym nastąpił słynny rzut monetą i stwierdzenie: „OK, kupuję”. Dodam tylko, że żadnemu z nas klient nie zdradził tajemnicy, co wygrywało, orzeł czy reszka ☺ W każdym razie zakup mieszkania stał się faktem i nasz klient bardzo je lubił. Bez przerwy coś w nim oczywiście zmieniał i ulepszał, więc za każdym razem, kiedy się tam pojawiałam, mieszkanie wyglądało trochę inaczej.
Nieruchomość czeka na kolejnego gospodarza
Jak wygląda teraz, widzicie na zdjęciach poniżej, a tu możecie udać się na wirtualną wizytę -> https://bit.ly/3d5WCxV
Link do ogłoszenia -> https://www.dreamproperty.pl/nieruchomosc/545A/fantastyczny-apartament-w-las-dunas-park-luksusowym-osiedlu-przy-plazy-estepona
Nie dziwicie się pewnie, że właściciel mieszkania był w nim zakochany? Niestety zmarł, a jego spadkobiercy postanowili przekazać je nam do sprzedaży. Mamy nadzieję, że pójdzie w dobre ręce.